Pojedynek na głosy [Military Vives]

2019, KINO! (tak tak!) z Tereską

Reż. Peter Cattaneo

No i stało się, pierwszy raz od marca wybrałyśmy się do kina :). Podczas zamknięcia kupiłam bilet pozwalający kinu przeżyć i tenże właśnie wykorzystałyśmy na Pojedynek na głosy.

Przeczytałam opis byle jak i jednym okiem i byłam przekonana, że to film o dwóch konkurujących ze sobą chórach, ale nie :), to film o JEDNYM chórze, któremu przewodzą dwie dość różne (i nieustannie się ze sobą ścierające:) kobity.

Cała akcja dzieje się w bazie wojskowej w UK, w naszych czasach – ten chór to pomysł na zajęcie żon wojskowych, którzy wyruszyli na misję czymś innym niż myśleniem czy i kiedy ich mężowie wrócą.

Obawiałam się klimatów harlequinowo-Danielle-Steelowych, ale nie, film jest wesoły i pogodny, do tego jest tam sporo entuzjastycznego śpiewania i kilka wątków o życiu – naprawdę fajnie się go ogląda, na dworze leje, a w kinie są tylko 4 osoby i, na szczęście, nie trzeba siedzieć w zasranej maseczce.

Co ciekawe, film jest inspirowany prawdziwymi wydarzeniami – opowiada o pierwszym chórze stworzonym przez żony wojskowych. Potem tych chórów powstało milion pińcet i nawet był program w TV, w którym właśnie one ze sobą konkurowały (co potwierdziła moja mieszkająca w UK Maryla:).

Więc i film fajny i fajnie, że znów w kinie 🙂 LUBIĘ 🙂

Easy rider

Z rok temu to było, ale nieustannie mnie bawi, więc ku pamięci zapisuję.

Po ostatniej imprezie integracyjnej plan był taki, że Olek biegnie do domu górami, a ja wracam jego samochodem i z końcówki trasy go odbieram, co się niniejszym stało.

Mkniemy więc, ja za kierownicą, Olek pyta:-

– I jak ci się jedzie?

– Bardzo dobrze, zeznaję zgodnie z prawdą, jak swoim.

– Widzę, droga Asiu, bo zapierdalasz 8 dych na 50-tce.

🙂 Jak mawia klasyk: albo grubo, albo wcale 🙂